Ten kwietniowy
numer OPTY trafi do czytelników niestety dopiero po świętach.
Nadrabiamy zaległości (co nie jest takie łatwe przy permanentnym braku
czasu) i mamy nadzieję do maja zlikwidować opóźnienie w wydawaniu OPTY.
Staramy się też podnieść jakość druku, aby nie było w nim nieczytelnych
fragmentów, jak to się zdarzało w niektórych poprzednich numerach. Choć
jak wspomniałem numer ten trafi do czytelników po świętach, to aby
nawiązać do refleksyjności Świąt Wielkiej Nocy, zamiast świątecznych
życzeń umieściliśmy w tym numerze rozważania na tematy
biblijne nadesłane przez Wojciecha Kudera z Kalet. Ponieważ
wydając OPTY mamy ambicję poruszać różne sprawy (nie tylko te dotyczące
Żywienia Optymalnego) z przyjemnością publikujemy także list od Zbyszka
Bastowskiego z „Arkadii Cairns/Australia”, na temat jego zwycięskich
zmagań z uczuleniami, które przeszkadzały mu przez długie lata.
Osobiście jestem zajadłym przeciwnikiem jednakowego myślenia,
jednopartyjności, „jedynie słusznych prawd”, i lansowanego
ostatnio poglądu, że tylko szczegółowe przepisy (zwłaszcza te
„postępowe”, bo europejskie) i ich egzekwowanie mogą nam zapewnić
bezpieczeństwo i dobrobyt. Historia i praktyka wykazują, że jest wprost
przeciwnie. Tacyt, wielki historyk rzymski, sformułował zasadę: „Im
bardziej chore państwo, tym więcej w nim praw (przepisów prawnych)”. Ja
bym jeszcze do tego dodał - coraz więcej „chorych” przepisów prawnych.
Do takich „chorych” przepisów zaliczam europejski przepis o niszczeniu
nie sprzedanego chleba (nie będzie go teraz można rozdawać za darmo
biednym) i o obowiązku zapłacenia ekstra podatku od
„spekulacyjnych” zapasów żywności, o których to przepisach
ostatnio informowała telewizja w związku z naszym wejściem do UE.
Tłumaczono to troską o nasze zdrowie - abyśmy przypadkiem nie zjedli
spleśniałego chlebka. Gdzie, jak gdzie, ale w Polsce takie postępowanie
z chlebem kojarzy się z czymś szatańskim! Mnie kojarzy się to
także z akcją NKWD w latach 20-tych na Ukrainie dokonaną na rozkaz
Józefa Stalina, mającą na celu zagłodzenie tamtejszych „kułaków” i
zmuszenie ich tą drogą do kolektywizacji, czyli „jedynie słusznej”
metody „gospodarowania”. A to że w wyniku rozkułaczania zmarły z głodu
miliony osób, a zwłaszcza dzieci, choć na ochranianych przez
enkawudzistów kolejowych bocznicach i w magazynach tkwiły dziesiątki
ton gnijącego i pleśniejącego odebranego „kułakom” zboża, dzisiaj jakoś
mało kogo skłania do zastanowienia nad szkodliwością takich decyzji.
Obawiam się, że przy takim „gospodarowaniu” Polska daleko nie zajdzie.
Jak będzie, i kto miał rację, przekonamy się w przyszłości.
|